Vaniliowa - biżuteria

Hoł hoł hoł...!!!

Hu hu ha!

Czy do Was też NIE przyszedł Mikołaj??? To skandal jakiś, cały rok byłam grzeszna a tu NIC... dzisiaj pod poduszką znalazłam NIC.

No chyba że jestem już zbyt ekhm...dorosła. Jak tak się sprawy mają to się wypchaj sianem czerwony grubasie !

Mikołajki zrobiłyśmy sobie z dziewczętami :) same, już nie w ramach świętowania zmian, ale w ramach świętowania, że idą święta i Nowy Rok, który na 100% będzie lepszy od tego, który za nami już prawie. Moje szacowne koleżanki ubrane w różne misie i puchaty i szale- żadnych tam krótkich kurteczek z futerkiem czy kozaczków na obcasikach, ale porządnie ciepłe kurtachy, śniegowce, pepegi czy tam relaxy wybrały się ze mną na spacer wczorajszym popułudniem. Zakończony oczywiście przepysznym obiadem - wielką blachą zapiekanki warzywno - mięsnej, michą sałaty wielkości sporej anteny satelitarnej, polanej sosem czosnkowym ( pyszny! od lat funkcjonuje w mojej rodzinie, przepis z dziada pradziada, a raczej babki prababki )

Obiad zakończony ciepłą struclą z serem, barambolami i rodzynami, oraz lodami w ilości litr i pół...

Od dzis zaczęłam 197 dietę w tym roku...

No i nie mogło jeszcze trochę tej jesieni z nami zostać?! Mam nadzieję, że w ramach równych szans i sprawiedliwości społecznej wiosna równie szybko zacznie się w środku zimy. Właściwie to żądam tego stanowczo. O!

Dużą część spaceru pokonałam lotem ślizgowym, momentami koszącym...

raz nawet skoszonym...